- Zayn przestań, moja mama zapewne zrobiła już śniadanie, a my nie jesteśmy jeszcze ubrani. No i musisz jechać jeszcze do siebie, abyś się przebrał inaczej spóźnimy się na zajęcia. - powiedziałam odpychając od siebie Malika. Chłopak odsunął się ode mnie z niechęcią ,po czym wyszedł z łazienki i zamknął drzwi. Założyłam na siebie w szybkim czasie bieliznę oraz strój na dziś, bo nigdy nie wiadomo , czy aby Zayn'owi nie zachce się wejść do łazienki. Wysuszyłam i wyprostowałam włosy, nałożyłam lekki make-up i wyszłam z łazienki. Mulat aktualnie kucał przy szafce z moją bielizną, a zanim leżało trochę porozrzucanej na dwie kupki. Kiedy przyjrzałam się bardziej zauważyłam, że na jednej kupce są komplety z zwykłymi majtkami, a na drugiej komplety ze stringami. Szybko spalił mnie rumieniec i nie zważając na Malika, którego odepchnęłam lekko od szafki pozbierałam bieliznę wrzucając kupka po kupce. Kiedy wszystko było już na swoim miejscu wstałam i popatrzyłam złowrogo na Zayna, który tylko uśmiechał się figlarnie.
- Olivia zejdźcie na śniadanie! - wydarła się moja mama. Złapałam mulata za rękę, wzięłam swoją torbę z książkami na dziś i poszliśmy na dół do kuchni, gdzie siedział już w Alan. Zajęłam miejsce koło młodszego brata, a koło mnie usiadł Zayn. Moja mama podała nam talerze z naszymi porcjami jajecznicy i usiadła po drugiej stronie Alana i zaczęła go karmić.
- Mamo dziś wieczorem wychodzę na urodziny koleżanki i zostaje u niej na noc. - powiedziałam na co rodzicielka popatrzyła na mnie i lekko pokiwała głową. Posłała mi uśmiech i kontynuowała karmienie mojego braciszka. Zjedliśmy dalej w ciszy, odłożyłam naczynia do zmywarki i poszliśmy zakładać buty. Kiedy Malik poszedł do samochodu, a ja nadal trudziłam się z moim lewym trampkiem na kostkę podeszła do mama. Gdy tylko udało mi się go założyć, spojrzałam na rodzicielka, podała mi 200 zł.
- To na prezent dla tej koleżanki i uważaj na siebie skarbie. I jak już ma zajść między tobą, a Zaynem to zabezpieczajcie się proszę. - powiedziała, po czym odwróciła się i poszła do kuchni.
- Dziękuje mamusiu i nie musisz się martwić do niczego między nami nie zajedzie. Pa pa - krzyknęłam, aby mama mnie usłyszała i wybiegłam bo zaraz się spóźnię. Mulat siedział za kierownicą czarnego Audi R8, szybko wsiadłam do auta i zapięłam pasy. Oparłam głowę o szybę, a w dłoniach bawiłam się ramiączkiem torby. Jechaliśmy w kierunku domu Malika, spojrzałam na zegarek 7:59, więc spóźnię się na pierwszą lekcje, którą jest geografia. A pan Finx nie lubi jak ktoś się spóźnia na jego lekcje. Samochód zatrzymał się przed wjazdem.
- Idziesz ze mną czy poczekasz? - zapytał podnosząc jedną brew, natomiast ja odwróciłam ku niemu swoją głowę i posłałam mu lekki uśmiech.
- Idź sama i szybko wracaj bo i tak jesteśmy już spóźnieni, a ja mam lekcje z Finxem. - powiedziałam, na co chłopak wyszedł z auta. Wrócił po jakiś 10 minutach, szczerze muszę stwierdzić, że wygląda gorąco. Pod szkołą byliśmy 8:26, szybko wysiadłam z jego auta i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Podszedł do mnie Malik z wściekłą miną, który przycisnął mnie do swojego auta blokując jedną ręką drogę ucieczki.
- Nigdy więcej nie trzaskaj drzwiami mojego samochodu. Masz tu przyjść o 14:20 i jedziemy po zakichany prezent dla Eleanor. - powiedział i chyba czekał, aż potwierdzę jego słowa, ale niedoczekanie.
- Zayn ja kończę o 15:10, więc możesz jechać sam. - powiedziałam i spojrzałam w prawie czarne tęczówki Malika. Chłopak niespodziewanie wbił się w moje usta, odepchnęłam go na co prychnął i odszedł ode mnie z jakieś 5 metrów.
- 15:15 masz tu być inaczej będzie nie przyjemnie, Skarbie. - powiedział i poszedł w stronę wejścia. A ja szybko chwytając swoją torbę pobiegłam do sali od geografii. Malik jest jakiś chory co on sobie do chuja wyobraża...
_________________________________________________________________________________
Rozdział 24. Dopiero dziś bo brak mi weny. Jak wam się podoba?
Olaaa :*