piątek, 28 lutego 2014

:)

Polecam, aby każda Zerrie Shipper to przeczytała.  
http://fanfiction-infatuated.blogspot.com/

Rozdział 7.

Jestem już od godziny na imprezie, Bella gdzieś zniknęła i Sam też nie widziałam od naszego przyjście. Siedzę aktualnie przy barku i pije czwartego już drinka. Wcześniej tańczyłam z Scottem i  innymi kolesiami. Poczułam rękę na moim ramieniu, więc się odwróciłam.
- Tęskniłaś maleńka? - zapytał Malik siadając obok mnie. Ubrany, był w czarne rurki, jeansową koszule, a na nogach czarne Nike. Pokiwałam przecząco głowa, nie mogłam normalnie powiedzieć, gdyż język mi się plątał z powodu wypitej ilości alkoholu.
- Napijesz się ze mną? - zapyta na co pokiwałam głową. Zamówił u barmana dwa drinki. Jak tylko dostaliśmy swoje trunki zaczęliśmy pić, wstałam i podeszłam do Bel i Sam, które tańczyły na wysepce kuchennej. Weszłam na krzesło, wchodząc następnie na wysepkę i zaczęłam tańczyć z dziewczynami. Poruszałam biodrami, wygłupiając się i pijąc drinka. Co spodobało się męskiemu gronu imprezowiczów. Tańczyłam cały czas patrząc na Zayna, który skanował mnie wzrokiem i przygryzał wargę. Przetańczyłam tak z 4 piosenki, zeszłam za pomocą jakiś kolesi i udałam się w miejsce, gdzie zostawiłam Zayna. Usiadłam obok niego, zamawiając cole, którą wypiłam i zauważyłam, że podchodzi do nas Sam trochę już wstawiona. Popatrzyłam na nią kiedy zaczęła mówić, poczułam rękę na moim udzie, ale nic z tego nie robiłam bo byłam po sporej ilości alkoholu.
- Chodźcie, gramy w butelkę w pokoju Scotta. - powiedziałam i ponagliła nas. W pokoju Scotta oprócz mnie byli: Bella, Harry, Scott, Sam, Zayn, Matt, Rayan i James. Trochę to dziwne bo James nie był w towarzystwie Ariany. Usiadłam między Scottem, a Rayan'em. Graliśmy już ok. 30 minut, pytania były dziwne i całkiem osobiste, a zadanie śmieszne. Właśnie kręcił Harry wypadło na mnie. Wzięłam zadanie, Styles uśmiechnął się szeroko i próbował wymysleś dla mnie zadanie, byle nic zboczonego.
-  Mam! Wypijesz pięć szotów z kimś, kogo wylosujesz kręcąc. - powiedział wskazując na butelkę. Kiwnęłam głową na zgodę, mogło być gorzej.
- Byle tylko nie z Zaynem. - pomyślałam i zakręciłam butelką. Kręciła się troszkę dłużej niż za każdym innym razem. Los mi nie sprzyjał bo wypadło na jebanego Malika, który uśmiechnął się filuternie do mnie. Poszłam z nim do baru, zamówiliśmy 1 kolejkę. Wypiłam 3 i dalej już nie pamiętam. Obudziłam się z strasznym bólem głowy, leżałam w swoim łóżku i próbowałam przypomnieć sobie jak wróciłam do domu. Nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły, stał w nich Alan. W swoich małych rączkach trzymał tabletki i butelkę wody niegazowanej. Podał mi wszystko, wskoczył na łóżko i położył się koło mnie. Wzięłam 2 tabletki na ból głowy, popiłam wodą i odłożyłam resztę.
- Mama mówiła, abyś zeszła za godzinę na obiad, bo już późno. - powiedział 5-latek, po czym przytulił się do mnie. Zdziwiona zerknęłam na zegarek stojący na stoliku nocnym, była godzina 12:50. Po 10 minutach gilgotania się z młodszym bratem on wyszedł, a ja podeszłam do szafy. Zdziwiłam się po raz kolejny widząc, że mam na sobie szarą koszulkę Chrisa, a nie mój wczorajszy strój. Wyjęłam z niej TO. Wzięłam wybrany strój, czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Wykąpana i odświeżona, ubrałam się, wysuszyłam włosy i wykonałam resztę porannych czynności. Zeszłam na dół do kuchni, po której chodziła mama. Przywitałam się z nią buziakiem w policzek zaczęłam jej pomagać przy obiedzie.
- Mamo, mogę zadać ci pytanie? - zapytałam, na co mama pokiwała głową uśmiechając się od ucha do ucha. Wzięłam 5 talerzy, sztućce i zaczęłam je rozkładać.
- Jak ja się znalazłam w domu? - zapytałam po raz kolejny. Mama zaczęła się po cichu śmiać. Na co oblały mnie rumieńce z zawstydzenia.
- Twój przystojny kolega cię przywiózł i zaprowadził do pokoju zalaną w trupa. Ale o tym powiedzmy ,że zapomnę. Całkiem miły ten twój kolega. - powiedziała, a ja stanęłam z otwartą buzią.
- Mamo, ale ty już widziałaś Scotta i nigdy nie mówiłaś, że jest przystojny. - powiedziałam, kiedy rozłożyłam zastawę i weszłam do kuchni.
- Ale to nie Scott tylko... Czekaj tylko sobie przypomnę. A Zayn, tak miał na imię. - powiedziałam, a ja zamarłam. Nie chciałam dążyć w temat. Moja mama chyba się zorientowała, że nie chce o tym gadać. Podała mi jeszcze jedno nakrycia. Spojrzałam na mamę.
- Mamo po co to 6 nakrycie? - zapytałam rodzicielkę, która odwróciłam się w moją stronę i uśmiechnęłam się ciepło.
- Nadal szukasz pracy w godzinach 15:00 - 21:00? - zapytałam na co pokiwałam głową na zgodę.
- Przyjdzie dzisiaj do nas mama około 3 letniej dziewczynki, która porozmawia z tobą na temat opieki tej dziewczynki. - dodała mama na co się uśmiechnęłam, gdyż szukałam pracy ze 3 tygodnie.
_________________________________________________________________________________
Następny może w niedziele. Dziękuje wszystkim za komentarze.
Pozdrawiam Olaaa :* ♥




wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 6 :)

Poszłam do szatni, aby przeczekać tam lekcje. Tylko jak przekroczyłam drzwi pożałowałam, tego że tam weszłam. W boksie mojej klasy siedzieli: Harry, Rayan i Malik, od razu chciałam stamtąd wyjść. Kiedy po cichu się cofałam, aby wyjść uderzyłam w coś lub kogoś plecami. Odwróciłam się, żeby tylko zobaczyć w co uderzyłam, zderzyłam się z klatką piersiową Matta.
- Przepraszam nie chciałam na ciebie wpaść. - powiedziałam poprawiając swoja bluzkę, miałam już wyjść, ale on złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę boksu, w którym siedzieli jego znajomi.
- Ej chłopaki, zobaczcie kogo tu spotkałem. - powiedział wpychając mnie do środka. Swój wzrok przenieśli na mnie i uśmiechnęli się do mnie, a Zayn puścił mi oczko. To teraz się zacznie.
- O niuniu, a ty czemu nie na lekcji? - zapytał Malik uśmiechając się w ten jego sposób.
- Żadna niunia, a mam fizykę i myślałam, że siedzenie z sympatią seksualną pani Flack. Ale jednak mogłam na iśc. - powiedziałam i znów chciałam wyjść, ale w drzwiach stanęli Rayan z Mattem. Więc usiadłam na ławce naprzeciw pozostałej dwójki i czekałam, aż zadzwoni dzwonek. Zayn zmienił swoje miejsce siadając obok mnie i położył swoją rękę na moich ramionach. Czy on kurwa może przestać.
- Mógłbyś wziąć swoją rękę ze mnie? - zapytałam miło. Skierowałam wzrok na niego i uśmiechnęłam się lekko.
- A co będę z tego mieć? - spytał przejeżdżając wzrokiem po wszystkich i zatrzymał go na mnie. Wiedziałam, że będzie czegoś chciał.
- Czy ty zawsze musisz dostawać coś w zamian? - zadałam pytanie nie odpowiadając na jego.
- Tak skarbie, ale tym razem ci odpuszczę, lecz wiedz że będziesz mi dłużna. - powiedział, po czym zdjął rękę i włożył ją do kieszeni swoich jeansy. Dopiero teraz zobaczyłam jego strój, miał na sobie czarne jeansowe rurki, biały T-shirt, a na to skórzaną kurtkę i na stopach białe conversy. Wyglądał całkiem dobrze tak jak reszta chłopaków. Boże myślisz o nim! - krzyczała moja podświadomość. Siedziałam cicho, gdy chłopaki rozmawiali o jakimś zdjęciu, ale ja nie wiedziałam jakim i nie chciałam. Potem dzień minął mi szybko, ale trochę dziwnie bo prawie każdy chłopak się na mnie patrzył i puszczał mi oczko. Kiedy zapytałam się Scotta ,czy wie coś  na ten temat on zaprzeczył. Właśnie teraz jestem na wf, mojej ostatniej lekcji w tym tygodniu. Gramy dziś w siatkówkę, w pomieszanych składach. Byłam w zespole z: Bellą, Alex, Scottem, Nickiem i Harrym. Grało mi się zajebiście, gdyby tylko Styles nie wpierdalał się w moje piłki. Wygraliśmy przewagą 2 punktów. Szybko się przebrałam, umówiłam się na 18:00 z Bellą, aby wyszykować się na imprezę u Scotta i poszłam do szafki odłożyć książki. Bel ma jeszcze jedną dodatkową lekcje, więc dziś będę wracać sama. Kiedy wyszłam na parking podbiegła do mnie Sam, żeby się pożegnać i powiedzieć, że zobaczymy się na imprezie. Poszłam do domu, gdzie naszykowałam sobie TO. Zostawiam strój na łóżku, wyjęłam z szafy TO i przebrałam się w pokoju. Brudne ubrania wrzuciłam do kosza na brudy, poprawiłam swój koński ogon i zeszłam na dół. W kuchni odgrzałam sobie wczorajszy obiad, który zjadłam w salonie przed telewizorem oglądając powtórkę ,,Plotkara". Odniosłam talerz do kuchni, gdzie go umyłam i wzięłam małą butelkę wody niegazowanej. Wyłączyłam telewizor, poszłam na górę i wzięłam książkę pt.: ,,Ostatnia Piosenka". Usiadłam w moim workowatym fotelu, założyłam słuchawki i włączyłam pierwszą piosenkę z mojej playlisty Ashley Tisdale - What It i zaczęłam czytał. Tak się wczytałam, że nie zorientowałam się, że Bella już przyszła. Dopiero kiedy uderzyła mnie lekko w ramie dowiedziałam się, że przyszła.
_________________________________________________________________________________
 Jest 6 rozdział. Zastanawiam się czy pisać te opowiadanie dalej :/ 
Pozdrawiam Olaaa :* ♥

sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 5.

Jechaliśmy w ciszy, Malik spojrzał w lusterko i łobuzersko się uśmiechnął. Odwróciłam się do Saf zobaczyłam, że nadal ogląda bajki, nagle poczułam coś na kolanie i to poruszało się w górę. Szybko się odwróciłam, ręka Zayna była na moim lewym udzie i szybko ją zdjęłam. Dojechaliśmy już na miejsce.
* 4 godziny później *
Jestem już w domu, kończę odrabiać lekcje, bo już jest 20:54. Zayn odwiózł mnie po egzaminie do domu, po małej rozpaczy Saf, żebym jeszcze z nią posiedziała i odzyskałam telefon. Egzamin zaliczyłam. Po 10 minutach odłożyłam książki do torby, poszłam do pokoju Chrisa i z jego szafy wyjęłam T-shirt. Wróciłam do pokoju, odłożyłam koszulkę na łóżko i poszłam na dół. Weszłam do kuchni, podeszłam do lodówki i wyjęłam ser, salami i masło. Zrobiłam sobie tosty, schowałam produkty z powrotem do lodówki i wlałam do szklanki zimną herbatę z dzbanka. Weszłam po schodach z talerzem w lewej dłoni i z szklanką w prawej. Usiadłam przy biurku, gdzie zjadłam. Podeszłam do komody z moją bielizną, skąd wyjęłam czarny komplet, poszłam do łazienki i odkręciłam wodę. Wlałam do wanny jeszcze płyn brzoskwiniowy, zakręciłam wodę i rozebrałam się, po czym weszłam do wanny. Umyłam dokładnie ciało, umyłam włosy kokosowym szamponem i na nie nałożyłam nie zmywalną odżywkę. Namydliłam nogi, po czym ogoliłam je i spuściłam wodę. Stojąc w wannie spłukałam ze mnie piane, wyszłam na ręcznik i wytarłam się do sucha. Założyłam bieliznę, podeszłam do lustra i wysuszyłam włosy. Przemyłam twarz tonikiem, powiesiłam ręcznik na miejsce i wyszłam z łazienki wprost do mojego pokoju. Na łóżku leżała koszulka Chrisa, którą zapomniałam wziąć ze sobą, gdy szłam do łazienki.
- Ciekawe gdzie jest Chris? Pewnie z kolegami. - pomyślałam. Podeszłam na początku do okna, aby zasłonić żaluzje i poszłam do łóżka. Usiadłam na nim, podłączyłam telefon do ładowarki i założyłam szarą koszulkę. Spojrzałam na zegarek była 22:30 i poszłam spać. O 6:30 obudził mnie Chris, po czym wyszedł z mojego pokoju i zamknął za sobą drzwi. Wstałam jak oparzona, podbiegłam do szafy, z której wyjęłam to. Poszłam do łazienki, gdzie wykonałam poranne czynności i uczesałam koński ogon. Ubrana wyszłam z łazienki, pościeliłam  łóżko, zawiesiłam torbę na ramieniu i wzięłam naczynia z wczoraj. Zeszłam po schodach, weszłam do kuchni i odłożyłam naczynia do zmywarki. Poszłam do salonu skąd usłyszałam telewizor, siedział tam Chris i obżerał się kanapkami, które leżały na talerzu na ławie. Usiadłam koło niego, zjadłam mu 2 kanapki z nutellą  i wypiłam mu pół herbaty. Wstałam z kanapy, poszłam na korytarz i z szafki wyciągnęłam czarne conversy. Czekałam jeszcze 7 minut zanim mój brat się ruszył, wyszliśmy razem z domu i  weszliśmy do jego auta. Zapięłam pas i położyłam głowę na szybę.
- Jak ci minął wczorajszy dzień? - zapytał Chris prowadząc swoi samochód, aby odwieść mnie pod szkołę.
- Wczorajszy dzień mi się strasznie dłużył, a tobie? - zapytałam brata.
- A dobrze. Dzwoniłaś do mnie wczoraj? - zadał kolejne pytanie. Odwróciłam głowę w jego stronę.
- Tak dzwoniłam, ale ty nie byłeś łaskawy odebrać. - powiedziałam zbulwersowana.
- No wiem siostra. Ale przecież dotarłaś jakoś do domu. - odpowiedział szczerząc się do mnie.
- Tak, ale dopiero po egzaminie. Bo taki jeden chłopak ze szkoły miał mnie odwieść do domu, ale zawiózł mnie do swojego domu. - odpowiedziałam.
- No to pewnie miałaś dobre bzykanko wczoraj w jego domu. - powiedział na co mnie zamurowało.
- Ty jesteś popierdolony! Jakie kurwa bzykanko?! Ja się tam nie pieprzyłam tylko pomagałam mu w opiece nad jego 3 letnią siostrą, którą opiekunka przyprowadziła wcześniej... - zaczęłam mu opowiadać, ale go to nie interesowało, więc przestałam mówić. Dojechaliśmy na miejsce, ale zanim wyszłam zadałam mu pytanie.
- A dlaczego wczoraj nie odbierałeś moich telefonów i po mnie nie przyjechałeś? - zapytałam odpinając pasy. Chris odwrócił głowę w moją stronę.
- Piłem z Justinem, bo wczoraj przyjechał i dziś też do niego idę, więc po ciebie nie przyjadę. - uśmiechnął się do mnie jak wypowiedział swoje słowa.
- Dobra. Narka braciszku. - powiedziałam wychodząc z auta, było już 15 minut po dzwonku. Nie zamierzałam już iść na pierwszą lekcje, - którą była fizyka.
_________________________________________________________________________________

Jest 5 rozdział. Nie za bardzo mi się podoba, ale sami oceniajcie. Następny ukaże się w okolicach wtorku.
Komentujcie.
Pozdrawiam Olaaa :) ♥

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 4

Usiadłam z dziewczynką na dywanie w salonie, maluch wysypał zabawki na dywan. Zayn wstał z kanapy i stanął przy futrynie drzwi, uśmiechając się w naszą stronę. Malik przy swojej siostrze był miły i grzeczny.
- Safaa jaki soczek chcesz? - zapytał ją.
- Pomarańczowy. - odpowiedziała budując domek z klocków lego. Zayn przeniósł swój wzrok na mnie.
- A ty Olivia? - zapytał mnie, podniosłam wzrok na miejsce gdzie stał.
- Poproszę szklankę wody. - powiedziałam, spoglądając na zegar ścienny, który wskazywał 15:04. Malik wyszedł z salonu, wznowiłam zabawę z Safą i za chwile Zayn wrócił z soczkiem pomarańczowym w kartoniku z barbie, puszką coli i małą butelką wody niegazowanej. Położył wszystko na ławie, podszedł do Saf, którą wziął na ręce i posadził na kanapie. Otworzył jej soczek słomką, podał go jej i podszedł do mnie. Wstałam z podłogi przy pomocy jego ręki, usiadłam obok dziewczynki i sięgnęłam po wodę. Zayn zabrał mi butelkę, wlał ciecz do szklanki i podał mi naczynie. Usiadł po mojej lewej, otworzył cole i zaczął pić. Siedzieliśmy w ciszy, pijąc swoje napoje i oglądając bajki, które Malik włączył swojej siostrze. Zadzwonił jego telefon, wyjął go z kieszeni patrząc kto dzwoni i szybko odebrał.
- Hej mamo, za ile będziesz? - zapytał rodzicielkę.
- Mamo, ale u mnie jest koleżanka i muszę ją zaraz odwieść. - powiedział uśmiechając się do mnie. Safaa wypiła soczek, wstała z kanapy złapała mnie za rękę  i próbowała pociągnąć mnie na dywan. Wstałam z miejsca odstawiając szklankę na ławę i usiadłam koło siostry Zayna, który rozmawiał dalej z mamą. Zaczęłam z Saf sprzątać zabawki do pudełka.
- Dobrze zapytam się jej, poczekaj moment. - powiedział do telefonu.
- Olivia posiedziałabyś z nami jeszcze jakąś godzinę? - zapytał mnie. Spojrzałam na zegar była już 16:10.
- Mogłabym zostać, ale o 17:00 mam egzamin z gimnastyki. - odpowiedziałam mu.
- To zawieziemy cie tam. Ok? - zapytał mnie.
- Dobrze. - powiedziałam krótko. Zayn podniósł znów telefon do ucha.
- Mamo, zostanie z nią, ale będę musiał zawieść ją na egzamin. - mówił patrząc na nas jak kończymy sprzątać. Safaa wzięła mnie za rękę, schyliłam się po pudło z jej zabawkami i wzięłam je w drugą dłoń. Wyszłyśmy na korytarz, przeszłyśmy koło jednych drzwi i weszliśmy do pokoju Saf. Pokój by na parterze, cały różowy i pełny zabawek. Puściła moją dłoń, pokazała mi,gdzie mam postawić pudełko i podeszłą do biurka, gdzie leżały kolorowanki i kredki. Postawiłam pudło na wskazane miejsce, wzięłam Saf na ręce, która w swoich małych rączkach trzymała kredki bambino i 2 kolorowanki. Poszłam z nią z powrotem do salonu, Zayn skończył już rozmawiać, siedział i oglądał mecz piłki nożnej. Usiadłam koło Malika z jego siostrą na kolanach, spojrzałam na zegarek i się przeraziłam była już 16:35.
- Zayn, jest już późno. Zawieziesz mnie? - spytałam, gilgocząc jego siostrę.
- Oczywiście. Ubierzesz Saf?. A ja spakuje jej kredki, kolorowanki, soczek i jakąś przekąskę na drogę ,bo pani Bresler dawała jej jeść o 13:00, więc będzie głodna. - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Jasne. - odpowiedziałam na jego pytanie, bo nie wiem po co się tłumaczył.
- Saf chodź ubierzemy się. - dodałam, kiedy zdjęłam ją z kolan i złapałam za rączkę. Poszłyśmy na korytarz, gdzie posadziłam ją na komodzie i ubrałam. Zayn zdjął ją z komody, postawił na podłodze, założył buty i swoja skórzaną kurtkę. Kiedy założyłam swoje buty i kurtkę, podniosłam swoją torbę, którą tam zostawiła jak tu przyjechałam. Zayn  wziął Saf na ręce, otworzył drzwi przepuszczając mnie pierwszą po czym  sam wyszedł zamykając za naszą trójką drzwi.
- Weź ją na ręce, a ja wyprowadzę samochód. - powiedział, podał mi dziewczynkę i zabrał mi torbę. Z małą Safą na rękach, patrzyłam jak Malik wyprowadzał samochód z garażu i wyjechał nim na podjazd. Podeszłam do tylnich drzwi auta, otworzyłam drzwi, aby wsadzić Safe do fotelika. Zayn wysiadł, aby pomóc mi zapiąć pasy jego siostrze. Kiedy miałam iść usiąść z tyłu  koło dziewczynki zatrzymał mnie jego głos.
- Usiądź z przodu. - powiedział otwierając mi drzwi od strony pasażera.
- A co z Safą? - zapytałam, stając twarzą do niego, Zayn uśmiechnął się do mnie nachylając się do mojego ucha.
- Włączę jej bajkę, aby nie słyszała naszych rozmów i nie tylko. - powiedział, puszczając mi oczko, popychając mnie na miejsce pasażera i zamknął drzwi. Poprawiłam się na siedzeniu, zapięłam pasy i czekałam, aż Malik wejdzie do auta. Odwróciłam się w stronę Saf, jej brat właśnie włączał jej bajkę i dał jej słuchawki. Popatrzyłam na małą siostrę Zayna, która oglądała bajkę uśmiechając się do mnie. Nawet nie zauważyłam jak Zayn zajął miejsce obok mnie, zapalił silnik i włączył radio. Właśnie leciała Ke$ha - Take It Off, Malik teraz jechał wolniej i jechaliśmy w ciszy...

_________________________________________________________________________________
Jest 4 rozdział. :) Czekam na opinie w komentarzach. :)
Pozdrawiam Olaaa :* ♥
 

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 3

W toalecie zmieniłam zalaną bluzkę na bluzkę od wf, założyłam na nią moją skórzaną kurtkę i wyszłam na korytarz , gdzie czekał na mnie Styles. Jak tylko mnie zauważył posłał mi łobuziarski uśmiech chowając swój telefon w przednią kieszeń swoich spodni.
- Seksownie wyglądasz niuniu - usłyszałam ze strony męskiej toalety. Kurwa. Odwróciłam się w tam tym kierunku, gdzie oparty o futrynę drzwi stał Zayn. Ja pierdole tego tu brakowało. Malik zeskanował mnie wzrokiem od dołu do góry i puścił mi oczko.
- Więc nacieszcie się sobą, a ja spadam i do nie zobaczenia. - powiedziałam przewracając oczami na gest Zayna i poszłam w kierunku wyjścia ze szkoły.  Potrzebne książki włożyłam do torby, jak brałam z szafki koszulkę od wf na przebranie, więc nie musiałam zachodzić do szafki. Byłam na dziedzińcu przed szkołą, szukałam telefonu w torbie, żeby zadzwonić do Chrisa, aby po mnie przyjechał. Dzwoniłam do niego z 4 razy, ale mój wielmożny braciszek nie odbierał. To raczej pójdę do domu na piechotę, albo zadzwonię do Scotta. Tak zadzwonię  po niego. Wyjmowałam telefon, który wcześniej schowałam do torby, już miałam wcisnąć zieloną słuchawkę aby zadzwonić, ale ktoś zabrał mi telefon.
- Oddaj mi to. - powiedziałam wkurwiona, na co Zayn uśmiechnął się łobuziarsko.
- Dobrze, ale kiedy dasz się odwieść.- odpowiedział chowając mój telefon do kieszeni swoich spodni.
- Nie, a teraz oddaj mi mój telefon. - oznajmiłam mu zakładając ręce na klatkę piersiową.
- Masz wybór, albo mogę cię odwieść i oddać ci komórkę, albo nie jedziesz i nie dostajesz swojego telefonu. Wybieraj skarbie? - Postawił mi ultimatum jebany frajer, ale muszę się zgodzić, żeby tylko odzyskać swojego iPhone.
- Dobrze możesz mnie odwieść. - zgodziłam się niechętnie.
- Wiedziałem, że mi nie odmówisz maleńka. - chwycił moją rękę i pociągnął mnie w stronę szkolnego parkingu.
- Które to twoje auto? - zapytałam, kiedy doszliśmy na miejsce i rozejrzałam się.
- Maleńka ,ale ja jestem dziś moim motocyklem ,a nie samochodem. - stałam jak wryta, ja mam wracać z nim tym.
- Dobra jedźmy już. Chce mieć to już za sobą. - powiedziałam. Dał mi kask, usiadł na nim i czekał, aż ja usiądę. Objęłam go nie pewnie, ale on podniósł swoją kurtkę do góry i kazał się wtedy złapać. Jechaliśmy szybko, ale to nic bo ja lubię szybko jeździć. Chris ma motor, zawsze nim po mnie przyjeżdża, ale nigdy nie pozwolił mi go prowadzić. Wyrwałam się z moich myśli, zorientowałam się ,że jedziemy w drugą stronę niż mój dom i zwalnialiśmy chociaż jechaliśmy 80 km/h. Zatrzymał się przy drzwiach garażu jakiegoś domu. Dom był ładny i dość duży. Zayn zszedł z motocykla czekając, aż ja zrobię to samo. Zeszłam, zdjęłam kask, po czym mu go podałam. Uśmiechnął się z ten swój sposób po mojej reakcji na jego dotyk.
- Miałeś zawieść mnie do domu. - wyszeptałam ze spuszczonym wzrokiem. No co usłyszałam jego śmiech.
- No miałem, ale zapomniałem ci wspomnieć, że muszę najpierw pod jechać do domu bo moja mama mnie prosiła, bo pani Bresler ma przyprowadzić moją siostrę wcześniej - powiedział idąc w stronę drzwi.
- Za jakąś godzinę jak moja mama przyjedzie odwiozę cię jeśli  będziesz chciała. A teraz chodź, pani Bresler będzie za jakieś 10 min., a nawet wcześniej. - dodał, gdy wchodziliśmy do domu, na korytarzu zdjęłam swoje buty, które ustawiłam pod ścianą tam gdzie on swoje. Weszliśmy do salonu ,gdzie zobaczyłam to.
- Sądzę, że jednak będę chciała wrócić do domu, ale chętnie poznam twoją siostrę. - powiedziałam po kilku minutowej ciszy.
- Jak sobie życzysz maleńka. - wyszeptał wprost do mojego ucha i klapnął mnie w pupę swoją ciętą ręką. Przypomniałam sobie, kiedy dostałam w pośladki po treningu, tam ten klaps był uderzony z taką samą siłą i taką samą ciętą ręką. Czyli to Zayn mnie wtedy klepnął.
- Dlaczego po treningu mnie klepnąłeś? - zapytałam na co podniósł głowę do góry, a na jego twarzy zobaczyłam łobuziarski uśmiech.
- Bo chciałem. - odpowiedział jakby to była oczywista rzecz. Zadzwonił dzwonek do drzwi, Malik poszedł je otworzyć. Usłyszałam rozmowę  pomiędzy nim, a panią Bresler.
- Dzień dobry pani, rozumiem może pani jechać do lekarza ja się nią zajmę. - siedziałam tam sama, dopóki ok. 3 letnia dziewczynka nie weszła do salonu. Zayn nadal rozmawiał z tamtą panią. Dziewczynka podeszła do mnie.
- Cześć jestem Safaa, a ty? - zapytała słodko się uśmiechając.
- Miło mi cię poznać, ja jestem Olivia. - odpowiedziałam.
- Mi ciebie również, pobawisz się ze mną? - zapytała.
- Oczywiście. - dziewczynka opuściła salon. Usłyszałam zamykające się drzwi, Zayn przyszedł do salonu. Usiadł koło mnie na kanapie, chciał coś powiedział lecz dziewczynka weszła ciągnąc za sobą pudełko z zabawkami. Wstałam, podeszłam do Safii i wzięłam od niej zabawki.

_________________________________________________________________________________
 Jest 3 rozdział. :)  Czekam na opinie w komentarzach.
Pozdrawiam Olaaa :* ♥

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 2.

Pamiętam jej minę jak on ją wylosował, była taka szczęśliwa, ale ja niekoniecznie.
- Czemu Scotta dziś nie ma? - zapytała mnie Bel.
- Bo mu się nie chciało i przygotowuje wszystko na jutrzejszą imprezę. - powiedziałam
- Skąd to wiesz? - zapytała ponownie.
- Bo dzwonił do mnie dziś rano. - wzrok przeniosła na mnie.
- A co zazdrosna jesteś, że do mnie zadzwonił ,a do ciebie nie? - dodałam drocząc się z nią.
- Nie. - odpowiedziała oburzona. Uśmiechnięta wstałam z ławki i weszłam do klasy i weszłam do klasy minutę przed dzwonkiem. Usiadłam w ostatniej ławce od okna i odłożyłam na nią książki. Do klasy weszła ta stara rura. Pani Flack (pani od fizyki). Moment potem wpadł spóźniony Harry, ale czy ona coś powiedziała na jego spóźnienie? Nie, bo ona na niego leci, a jak ja bym się spóźniła to by była wielka spina. Gdy już usiadł spojrzał na mnie i uśmiechnął w moją stronę, a ja odwróciłam wzrok na swój zeszyt. Po kilku minutach bazgrania w zeszycie, usłyszałam cisze, więc podniosłam głowę do góry i zobaczyłam ,że Flack patrzy w dziennik. Więc będzie pytała.
- Olivia do tablicy! - wydarła się suka, znaczy pani od fizyki. Wstałam z ławki i podeszłam pod tablice. Czułam na sobie czyjś wzrok, od razu wiedziałam ,że to Styles. Kiedy odwróciłam się w stronę pani Flack, Bel posłała mi mały uśmiech. Znałam odpowiedź na 1 z 5 pytań, więc dostałam jedynkę. Następna do kolekcji. Wracając do ławki zobaczyłam ironiczny uśmiech Harry'ego.
- Co się cieszysz? - zapytałam tego idiotę, kiedy usiadłam do ławki.
- Bo tak mi się cukiereczku podoba- odpowiedział.
- Nie mów tak do mnie. A wiesz może dlaczego ona ciebie nie pyta? Bo chciałaby spędzić z tobą noc. - powiedziałam mu nawet nie czekając na jego odpowiedz. Wkurzyłam go tym, bo odwrócił wzrok na tablicę. Bum 1:0 dla mnie. Trzeba będzie poprawić jedynki z fizyki w końcu - pomyślałam, Przyznać muszę, że dzisiejsza jedynka to już moja 7 z tego przedmiotu. Zadzwonił zbawiciel czyli dzwonek na przerwę. Wyszłam z klasy biorąc tylko mój telefon. Poczekałam tylko na Bel i poszłyśmy na lunch. Gdy doszłam na stołówkę, podeszłam do lad. Ja wzięłam sałatkę z kurczakiem (znaczy z czymś podobnym do kurczaka) i wodę ,a Bel sałatkę owocową i do tego sok jabłkowy. Bella jest wegetarianką od urodzenia. Zapłaciłyśmy za jedzenie i podeszłyśmy do naszego stolika, przy którym siedzimy my, Scott i James.. James jest najlepszym kolegą Scotta, z równoległej klasy. B zaczęła rozmawiać z Jamesem i Arianą jego dziewczyną. Przyjaźniłyśmy się, ale on a zawsze wolała towarzystwo dziewczyn ze swojej klasy, ale od kiedy chodzi z Jamesem siada z nami. Kiedy rozmawiali ja siedziałam oderwana od świata. Opamiętałam się kiedy ktoś szturchnął mnie łokciem z bok. Jak odwróciłam się w stronę Ariany, zorientowałam się, że przy stole nie ma Bel. Ariana kiwnęła w stronę za mną, więc odwróciłam  się tam. Zobaczyłam, że przy ścianie całują się Zayn z Bellą. Ona była plecami do mnie, Malik puścił do mnie oczko i klepnął ją po pupie. Myślałam, że ona tego chce, ale ona go odepchnęła i walnęła z liścia. Wow. Podeszła do stolika, poczekała ,aż zjem i pożegnałyśmy się z parką. Odchodząc wyszeptałam w ich stronę ciche - PRZEPRASZAM i poszłam za Bw w stronę jej szafki. Wkurzona otworzyła szafkę i wyciągnęła zeszyt.
- Jakim on kurwa prawem tak mógł! - wykrzyczała do mnie i jebnęła drzwiczkami szafki.
- Nie wiem skarbie, ale się tym nie martw to frajer - powiedziałam na co ona lekko się uśmiechnęła.
- Ale on to robi ze względu na ciebie - powiedziała na co tylko szerzej otworzyłam oczy.
- Jak to ze względu na mnie? - zapytałam jej.
- Bo ty jako jedyna się do niego nie kleisz i olewasz go. - wyjaśniła mi  dokładnie siadając jak wcześniej na ławce przy klasie. Naszą rozmowę przerwał dzwonek na lekcje, posiedziałyśmy jeszcze 2 minuty w ciszy, zanim głupia baba przyszła pod salę. Otworzyła klasę, wpuściła nas i sama weszła do niej. Usiadłam w swojej ławce sama bo Harry jeszcze nie przyszedł . 15 minut po dzwonku, gdy ja siedziałam cicho, a pani tłumaczyła nam coś do klasy wszedł Styles z puszką coli w dłoni.  Flack przerwała tłumaczenie i spojrzała na niego. Mruknął on prawie niesłyszalne - Przepraszam. Szedł w kierunku naszej ławki i uśmiechnął się złowrogo do Rayana . Siedział on ławkę przed mną, zauważyłam, że zrzucił swój plecak pod nogi Harry'ego. Styles potknął się o plecak i wylał całą cole na moją bluzkę z głupim uśmiechem na twarzy.
- Ty to specjalnie zrobiłeś! - wykrzyczałam do niego.
- I co jeszcze? - zapytał, ale nie dał mi odpowiedzieć - Chyba to był przypadek bo potknąłem się o ten plecak - dodał pokazując mi plecak Rayana. Odwrócił się do mnie plecami i podszedł do biurka Flack.
- Może pójdę z nią, aby się przebrała bo to przeze mnie jest mokra - powiedział do pani Flack.
- Dobrze idźcie - powiedziała miło. Szmata. Wzięłam telefon, książki i skórzaną kurtkę i wyminęłam go rzucając do pani ciche - Do widzenia. Wyszłam z klasy. Harry szedł za mną, kiedy szłam do szafki.

_________________________________________________________________________________
 Oto 2 rozdział. :) Szybko mi się go przepisywało z zeszytu. Proszę komentujcie dla was to minuta, ale dla mnie  to ważne.
                                            Pozdrawiam Olaaa :* ♥

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 1

Obudził mnie ten głupi budzik, wyłączyłam go i podniosłam się na łokciach, ale znów opadłam. Wstałam po 5 minutach, podeszłam do szafy i wyjęłam TO . Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, ubrałam się i umyłam zęby. Zrobiłam sobie niechlujnego koka i pomalowałam rzęsy. Wyszłam z łazienki, pościeliłam łóżko i wzięłam torbę. Zeszłam na dół do kuchni, wzięłam jabłko i wyszłam z domu zamykając przy tym drzwi na klucz. Szłam jak zwykle tą samą drogą do szkoły, jedząc przy tym owoc. Doszłam do parku ,przez który przechodzę, aby szybciej dojść na plac przed szkołą. Kiedy szłam przez park dróżką, odwróciłam się bo myślałam, że ktoś za mną idzie. Nie myliłam się napotkałam szyderczy wzrok Harry`ego i jego kolegi Zayna. Zaczęłam iść szybciej, gdy nie poczułam kogoś dłoni na mojej talii. Zaczęłam się wiercić, aby ręka spoczywająca na mojej talii spadła, lecz on trzymał mnie mocno.
- Hej, niuniu co się tak wiercisz - szepnął Malik wprost do mojego ucha.
- Nie jestem ,żadną niunią i bierz swoje brudne łapy ode mnie -  powiedziałam do niego, wiercąc się jeszcze bardziej.
-  Oj ,Olivia skarbie uspokój się my chcemy tylko porozmawiać - powiedział Harry.
- Ale ja nie chce z wami rozmawiać - wypowiedziałam, w momencie kiedy wyrwałam się Malikowi. I poszłam dalej w kierunku szkoły. Nie ruszyli już za mną.
- Spotkamy się w szkole niuniu!!! - krzyknęli za mną. Odwróciłam się w ich stronę i pokazałam im mój środkowy palec.
- Grabisz sobie niuniu - krzyknął Zayn. Przepuściłam to sobie mimo uszu i poszłam dalej. Kiedy doszłam na plac szkoły, usłyszałam dzwonek. Pobiegłam szybko pod sale, w której mam dziś J.Angielski moją 1 lekcje. Kiedy wbiegłam po schodach i w szybkim tempie udałam się w stronę klasy 37. Szłam pustym korytarzem, aż nie zobaczyłam pod salą mojej całej klasy. Czyli się nie spóźniłam, na szczęście. Przed przyjściem pani Ren ( nauczycielki J.Angielskiego), przywitałam się z Bellą i opowiedziałam jej w skrócie o wydarzeniach w parku. Dowiedziałam się, że zamiast iść na matmę muszę iść na wf. Bo pani Kuroń ( nauczycielka Wf ), musi nas przetrenować przed zawodami. Wchodząc do klasy zastanawiałam się, która klasa będzie miała wf. Kiedy usiadłam koło B, zdałam sobie sprawę, że to klasa Sam ma wf ,ale w jej klasie jest Malik.
- Kurwa, nie chce tam iść - powiedziałam do Bel, ta tylko uśmiechnęła się pod nosem.
- Czemu, przecież kochasz grać w siatkówkę? - zapytała, spojrzałam czy pani Ren się nie patrzy w naszą stronę.
- Bo zaraz mam iść na tą siatkówkę, dziś sprawdzian z chemii, kartkówka z biologi, a potem mam egzamin z gimnastyki. - zdążyłam powiedzieć, a pani Ren wzięła mnie do odpowiedzi. Gdy już skończyła mnie pytać, postawiła mi 5- z odpowiedzi i mogłam wrócić do swojej ławki. Kiedy usiadłam zadzwonił dzwonek, wyszłam z Bel z klasy, pożegnałyśmy się buziakiem w policzek chodź po następnej lekcji się widzimy i poszłyśmy w przeciwne strony. Poszłam pod salę gimnastyczną, gdzie spotkałam dziewczyny z 3a, z którymi jestem w zespole. Jestem jedyną dziewczyną w składu młodszą bo reszta dziewczyn chodzi do 3a. Poszłam do szatni, gdzie założyłam swój STRÓJ . Chyba źle zrobiłam, że taki wzięłam, ale skąd miałam wiedzieć. Przebrane wyszłyśmy do sali, żeby się rozgrzać.
-  Jak będziemy grać? - zapytałam się dziewczyn, które wzruszyły tylko ramionami.
- My na chłopaków. - odpowiedziała mi Sam, która właśnie wiązała buta. Nie zdążyłam nic powiedzieć bo zadzwonił dzwonek. Do sali weszli chłopcy, trochę się zdziwiłam. Co tu robi Harry, bo przecież on jest w mojej klasie i powinien być na matematyce. Po chwili weszła na sale pani Kuroń.
- Dzień dobry wszystkim - powiedziała wuefistka
- Dzień dobry - .opowiedzieliśmy wszyscy razem, kiedy do sali weszli Austin i Matt.
- Dziś szkolne drużyny siatkarskie zagrają  razem, a reszta może iść do biblioteki czy do szatni. Zostały tylko drużyny siatkarskie, zaczęliśmy grać. Wysrałyśmy 2 sety i dopiero w 3 chłopaki zaczęli grę na poważnie. Wygrałyśmy ostatniego seta, z wynikiem 25:23. Kiedy wychodziłam z sali, ktoś uderzył mnie w pośladki. Spięłam się gdy odeszłam, ale odwróciłam się w stronę sprawcy. Zobaczyłam grupę chłopaków z klasy 3a wraz z nimi stał Zayn i Harry. Poszłam w stronę szatni, ale usłyszałam głos.
- Tyłek to ma fajny. - odezwał się Matt.
- W ogóle ma fajne ciałko - powiedział Malik trochę głośniej, kiedy zorientował się, że stoję i  ich podsłuchuje. Weszłam do szatni, gdzie się przebrałam we wcześniejszy strój. Razem z Sam wyszłyśmy z szatni, ominęłyśmy chłopaków i poszłyśmy w kierunku naszych szafek. Sam ma szafkę obok mojej, gdy podeszłyśmy do szafek zobaczyłyśmy Belle rozmawiającą prze telefon i przywitała się z Sam ,gdy tylko skończyła rozmawiać.
- Dobra ja lecę na Hiszpański laski - powiedziała Sam, po czym pożegnała się z nami i poszła pod sale.
- Jak było na siatkówce? - zapytała Bel, kiedy wrzucałam strój do szafki.
- Dobrze, oprócz kiedy dostałam klapsa i jak oceniali moje ciało - powiedziałam jak wyjmowałam książkę od biologi i opowiedziałam jej wszystko.
- Spoko. Justin wraca w sobotę. - poinformowała mnie B., śmiejąc się z mojej historii. Justin jest kuzynem Bel., kiedyś widziała mnie jak daje mu buziaka, ale to nic znaczyło. Bo to była zapłata za odzyskanie telefonu, który Jus mi zabrał, ale muszę przyznać ,że on mi się trochę podoba.
- To dobrze, ale przestań o nim gadać, bo tamto nic nie znaczyło. - odpowiedziałam jak szłyśmy w kierunku sali 23.
- Umiesz coś? - zapytała  kiedy zbliżałyśmy się do klasy. Już chciałam odpowiedzieć, lecz ona znała odpowiedziała - A no tak przecież ty jesteś moim małym kujonkiem - dodała z uśmiechem na ustach. Może i dobrze się uczę, ale to nie znaczy, że jestem jakimś kujonem. Ja po prostu odrabiam pracę domową i przygotowuje się do testów czy kartkówek. Biologia i chemia minęły mi szybko. Następna  lekcja to wf, na którym dziewczyny biegały. Ja zagrałam z chłopakami w koszykówkę, ponieważ chłopaków było nierówno i też dlatego ,że nie chciało mi się biegać. Lubię grać w kosza, chociaż i tak wole siatkówkę.  Byłam w drużynie przeciwko Harry'ego. Mecz przerwał nam dzwonek, który zakończył się wynikiem 84:72 dla drużyny Harry'ego. Zagraliśmy jeszcze ostatnią akcję, która zakończyła się moim dwutaktem. Więc wynik końcowy zmienił się na 84:74. Zostały mi jeszcze 2 lekcje ( WOS i fizykę, której nienawidzę ). W szatni czekała na mnie już przebrana Bella, więc ja szybko się przebrałam i poszłyśmy do swoich szafek. Bel ma swoją trochę dalej niż moja, przynajmniej dobre jest to ,że Zayn znika ze swoimi kolegami na całe przerwy i nie muszę go znosić. Doszłyśmy pod klasę i usiadłyśmy na wolnej ławce, zaczęłyśmy rozmawiać o jutrzejszej imprezie na, którą idziemy.
- Dziewczyny dziś zamiast WOS-u mamy Fizykę. Więc mamy dwie fizyki - oznajmiła Alex  (przewodnicząca klasy) i odeszła.
- Nie wierze. Co mnie jeszcze jeszcze złego dziś spotka? - zapytałam B. Nienawidzę fizyki dlaczego? Po pierwsze ta baba się na mnie uwzięła, po drugie muszę siedzieć z Harrym, który cały czas mnie wkurwia.  Przynajmniej Bella siedzi z kimś normalnym, siedzi ze Scottem, szkoda że go dziś nie ma. Scott jest przystojny, mądry, zabawny. Jest moim najlepszym przyjacielem, dlatego nie chce z nim być i gdybyśmy byli razem to przyjaźń by się popsuła. A drugi powód to, że ona podoba się Bel.

_________________________________________________________________________________

Pierwszy rozdział. Proszę komentujcie jak wyszedł, bo nie wiem czy pisać dalej. Chociaż mam napisane w zeszycie jeszcze 4 rozdziały. Pozdrawiam Olaaa ♥